Stawie Gąsienicowy – w topiel patrzę siną
Nad jej wielką taflą ciągle ludzie giną
Konduktem chadzają ich zmurszałe cienie
Oplatając turnie w chmur żałobny wieniec
Krzyk ich chorałem niesiony o świcie
Pała w załomach w wydętym granicie
Znad urwisk echa skamieniałych piersi
Wypełnionych tętnem porywistej śmierci
Coś w nich kotłuje, wzdyma, wybucha
Odłamy mkną żlebem uderzeń ich słucham
Wiatr gra preludium na skalnej trombicie
a ja chcę iść w góry by dobyć z nich życie
- – Skazana na gór dożywocie
Świetne 🙂