Natura? A po co to komu…

„Zanim nasi biali bracia przybyli do nas aby uczynić z nas cywilizowanych ludzi, nie mieliśmy żadnego rodzaju więzienia. Z tego powodu, nie mieliśmy przestępców. Bez więzienia, nie może być żadnych przestępców. Nie mieliśmy zamków ani kluczy, a mimo to wśród nas nie było złodziei. Gdy ktoś był tak biedny, że nie było go stać na konia, namiot lub koc, otrzymywał to wszystko w darze. Byliśmy zbyt niecywilizowani, aby darzyć wielką wagą rzeczy materialne. Nie posiadaliśmy  pieniędzy, a co za tym idzie, wartość człowieka nie zależała od jego zamożności. Nie mieliśmy pisanych przepisów, nie było prawników, nie było polityków, więc nie byliśmy w stanie ani oszukać ani wyłudzić. Byliśmy naprawdę w złym stanie, zanim biali ludzie przybyli i nie wiem, jak to wytłumaczyć, jak potrafiliśmy zarządzać tymi podstawowymi rzeczami, które (jak nam wpojono) są tak niezbędne do cywilizowanego społeczeństwa.’  – Wódz Indian

 
Jeszcze za dzieciaka miałam koleżankę. Kochała przyrodę, potrafiła nieprzeciętnie o niej opowiadać. Mieszkała kawałek od skupisk ludzkich a jej stary, klimatyczny dom, otoczony łąkami, małymi wzgórzami i gąszczem dzikich sadów, budził kontrowersję u rówieśników, którzy nazywali ją ”Dzikiem z Lasu”. Przyczyny ciążącej na dziewczynie klątwy nie trzeba szukać daleko – dzieci jedynie powtarzają, co usłyszą od dorosłych, a Ci zamiast pielęgnować w nich potrzebę dogłębnego oglądania świata, często zmuszają do brnięcia za głosem tłumu, choćby ten tłum się mylił – staje się bardziej wiarygodny od naszej tożsamości. 
Społeczeństwo stało się ograniczone, przestało rozwijać światłość myślenia i poszło rytmem utartych stereotypów, bo ta droga zdawała się bezpieczniejsza.
Las Babiogórski

Kiedyś wielkie filie, w których ślepym wnętrzu zatrzymało się tak wiele istnień, upadną, wspaniałe, zmaterializowane, chlubiące się bogactwem domy zmiecie podmuch czasu a znaczące nazwiska odejdą w niepamięć.

Pomyślmy więc o pokoleniach naszych potomków. Jakie dziedzictwo duchowe po sobie zostawimy? Czy tylko opustoszałą ziemię, oddaną w ręce kapitału, czy może Ziemię świętą, tchniętą duchem czasu… tchniętą naszym duchem miłości do niej…

To natura, tylko ona, może ocalić przyszłe pokolenia przed katastrofą, w której zalążku już jesteśmy. Katastrofą wyobcowania i podporządkowania się pod złote klatki, zakładane nam na głowy.
Jesteśmy z nią związani w każdej sferze życia fizycznego i emocjonalnego. Jeśli zatracimy ową więż, nie pozostanie nam nic, prócz powolnego umierania. Czy tego chcemy dla naszych dzieci, wnuków, prawnuków i ich potomstwa?

Las Bieszczadzki

Nasi przodkowie, zjednani z dziką przyrodą w sposób szczególny odczuwali istotę życia, którego kręgiem nas połączono. To ona uszlachetnia i nadaje esencji w dobie powolnego umierania duchowego.

My, ucywilizowani ludzie, coraz częściej uciekamy w leśną głusz, by móc odnowić w sobie poczucie wewnętrznego spokoju, od którego odzwyczaił nas świat chaosu i rozbieżności materialnej. Tylko tam, na jej łonie zaznajemy odrodzenia z spustoszałej, wyniszczonej codzienności, którą sami sobie zagwarantowaliśmy, podążając z nurtem zobowiązującego postępu.

Od wieków człowiek kąpał się w chłodnej wodzie jezior i przemierzał palące pustynie w poszukiwaniu oznak przyrody ożywionej. Ścierał stopy w piasku i gasił pragnienie, czerpiąc z górskich potoków. Jaskinie czynił sobie domem, a dzikość lasu ucztą duchową.
Żywiła i wychowywała go natura.
Potem tę samą naturę kolejne pokolenia zagarnęły na własność, a zwierzynę osaczyły w imię odpłatnych uciech, czyniąc sobie w niej wroga.
Dziś, nie bez powodu boimy się styczności z żywiołami i chętniej godzimy na przemierzanie serpentyn miasta. Odległa głusz osacza jednak tylko tych, którzy nigdy nie żyli z nią w zgodzie…

Zachód słońca nad Pogórzem

Pokłońmy się słońcu, które tchnęło w ludność potrzebę dbania o czas. Wyrafinowanym muśnięciem zdejmuje z nas chłód poranka i nasyca psychiczną siłą a jego pięknolice istnienie jest nadzieją na niepomarcie z głodu. Swoim złotym światłem koronuje szczyty górskie i wyróżnia wśród miliardów istnień, rysy naszej twarzy…

Las Pogórza

Czcijmy chropowatość ziemi, z której wynurzają się aromaty kakaowców i pola zasłane pszennym smakiem ziarna. Ona, splamiona odwłokiem naszego postępu i obdarta z swych świętych tajemnic, wiernie chowa wszystko, co jej zawierzymy; minerały, fundamenty domów i nasze ciała. Daje początek istnieniu, wszak my je mordujemy, poczynając od wystąpienia przeciw własnej wrażliwości.

Świętujmy potęgę wiatru, który rozszarpać potrafi najsilniejsze drzewa i największe konstrukcje naszych rąk. Jest strażnikiem zmian powietrznych, zwiastując pory roku, przestrzegając przed nadciągającą burzą i rujnując wszystko, co nie podoba się naturze. W jego sile poznajemy własną siłę. Osusza nasze czoła z potu i targa włosami, wpuszczając w nie ducha blasku.

Podziwiajmy wodę – nieujarzmioną strażniczkę zmian lądowych, wprawiającą w życie wszelkie dzieła na Ziemi. Pozwala przetrwać. Jest częścią naszych ciał.
Zanurzając się w kąpieli jej ożywczych fal, dostępujemy jednako oczyszczenia skóry i zmysłów. Ona łagodnym dotykiem uwalnia nas ze skrępowania. Jest jedyną siłą, przed którą potrafimy bezwstydnie ujawniać swą nagość. To niewątpliwa Królowa Wyzwolenia!

Dzikie Stawy

Napawajmy się ogniem, w którego żarze dostępujemy uniesień żołądka, wypełnionego ciepłym posiłkiem. Mocarny, pochłaniający wszelkie istnienia na swojej drodze, władczym skwierczeniem przypomina, byśmy nie wojowali z potęgą natury, lecz wykorzystywali jej zasoby dla spraw, w których mogą nam godnie posłużyć.
Zastępuje nam powiernika samotności w leśnej głuszy i odstrasza poddaną mu faunę, by nie czyniła nam krzywdy.

Wśród wielu uciech, jakie podsuwa ogrom tej planety, niezrównaną w swej urodzie jest właśnie Natura.
Nic nie potrafi zachwycić mnie bardziej, niż dzikość żywiołów, ich teatralny koloryt i ostentacyjne echo, przenikające najczulsze fragmenty ciała.
Przybywam tu, by rozbestwić się w swej radości obcowania z pięknem świata, ale i zaznać ukojenia po zderzeniu z rzeczami, nie budzącymi mojego pocieszenia w środowisku pogrążonym w szponach złudnej wegetacji.

Las Beskidu Żywieckiego

Uciekam? Tak, czasem uciekam. Ale tym chętniej wracam potem do ludzi, bo przeżycie kilku dni z dala od nich, zdaje się być najlepszym wypoczynkiem od tego, co niedoskonałe.
Natura jest doskonała – może dlatego, że nie sposób jej ucywilizować…
Inteligencja i kilka atrybutów, jakimi władamy, stawia nas raczej w rzędzie ”jegomościów świata”, co kłóci się z potrzebą harmonii. Bez harmonii nie można zawrzeć zgody z tym, co nas otacza.

Z każdym rokiem oddalam się od osiadłego trybu funkcjonowania. Nie wiem, co dzieje się dwie przecznice ode mnie i który sąsiad z którym się zwadził, ilu ludzi przeszło drogą, w którym domu przyjęto gości.
Nie pamiętam, jak to jest przerzucać kanały w telewizji i wiedzieć, który numerek odpowiada poszczególnym.
Dopuszczam do siebie tylko treści, które rzeczywiście są mi przydatne, co w dzisiejszych czasach jest trudną, codzienną walką z sztampową rolą skomercjalizowanego społeczeństwa.

Nie czuję się dziwakiem. Czuję się po prostu wolna.
Utarte schematy mnie męczą i doprowadzają do wewnętrznego wyjałowienia, przez co wściekam się na tonący w ułudzie świat ”cywilizacji”.
Nie posuwam się do porzucenia wszystkiego, co z cywilizacją się wiąże, bo skrajności w tych czasach nie niosą za wiele dobrego. Po prostu potrafię wybierać. Ta magia wyboru, doprowadziła mnie w dzikie zakątki przyrody, a tam zdeterminowała do ujrzenia w niej jedynej słusznej drogi…

Jeśli jesteś przytłoczony plagą materializmu, schematów, trendów, manifestacji, też możesz wybrać…

Warto wyzwolić się z kajdan i poczuć ten niewiarygodny ekstrakt życia!

Dbaj o każdy fragment gleby, którego dotkną Twoje stopy. Wsłuchaj się w jej euforyczne drżenie. Tylko na tym rdzeniu opierając swoje istnienie, wykształcić możesz szczerą relację z samym sobą, a tym samym uczcić potęgę Matki Natury.



Dopiero, gdy zostanie ścięte ostatnie drzewo, ostatnia rzeka zatruta a ostatnia ryba złapana, człowiek odkryje, że nie naje się pieniędzmi.  
– mądrość Indian Kri

Dzięki naturze możemy oddychać, jeść, być czystymi, czuć się dobrze psychicznie, rozwijać zmysłowość – ŻYĆ. Takie proste? A takie trudne w dobie wewnętrznego spustoszenia i materializacji… 
Niestety coraz więcej ludzi udaje, że temat ich nie dotyczy… A wy, potraficie o tym rozmawiać?! Czy wolicie milczeć? 
To od Nas zależy jakość bytu. Próbujemy się najeść pieniędzmi, albo wolimy karmić zmysły przyrodą – jedyną nieucywilizowaną i doskonałą esencją tego świata. 
Nie zabijajmy jej! Nie niszczmy swoją egocentryczną potrzebą zysku! 
Czcijmy każdy skrawek ziemi, na jakim staną nasze stopy…i nie udawajmy, że dziedzictwo, jakie po sobie zostawimy nas nie obchodzi…

11 Replies to “Natura? A po co to komu…”

  1. Gdy jestem w górach to "serce roście" m.in. dlatego, że widzę te wszystkie mordy prawdopodobnie takie same (pod pewnym względem) jak ja. Choć chyba są też ludzie dla których Tatry to głównie sport, ale wydaje mi się, że jest ich mniej. Polecam muzykę indiańską./ Ewelina

  2. no cóż mnie życie ostatnio dokopało po raz kolejny..bo "nie jestem cywilizowany" 😀 nie mam podstawowych dla życia miastowych rzeczy… ale mnie wystraczy to co mam…a wystarcza mi świat przyrody nie tylko gór czasami innych nieskażonych ludźmi rejonów których niestety coraz mniej… i znowu wychodzi że inny jestem 😀

Skomentuj aRTofFOTO Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.