Przez zetlałych powiek śnienie
Przeciskają się w pomroku
Dwa głowami zległe cienie
Ruch za ruchem – krok po kroku
Już są niby jedno tchnienie
Co obrasta na zewłoku
Wodę głaszczą dwa grzybienie
Rozstawione po jej boku
A te cienie w rząd roślejszy
Wchodzą niby chętne ciało
Chuć to błoga żar silniejszy
Niż się ludziom wydawało
On pospiesza śmielej pierwszy
W jego rękach rąk jej mało
Zbiera uda w uścisk szerszy
By usłużnie go słuchało
Nad sadzawką w ton urawny
Przemilczeniem pada cała
Wiatrem śpiesznie głóg szarpany
Pod dotykiem wierzchu ciała
Rwąc od pierwsi wzdłuż sukmany
W jego oczy się wmadlała
A tuż obok mrów kurhany
Nawłoć kwitła zamyślała
Zsunął się w nią zrywem drżenia
Po omacku w gonnym borze
Tyleż w sobie miał pragnienia
Że go umysł dojść nie może
W pół oddechu wyrażenia
Padły jękiem na bezdroże
Ważki stygły wśród znużenia
Zaszło pąsem leśne łoże
– Skazana na gór dożywocie
Wymowne. 😉
Jest coś erotycznego w tej przyrodzie. 🙂 Uwielbiam takie erotyki!
Pięknie napisane. Aż kilka razy musiałam powrócić do początku, by zacząć czytać od nowa 🙂
Pięknie, napisane, właściwie wyrzucone z ciała i duszy ��Masz talent do pisania ������
Piękne…
Dziękuję!
Niezłe….bardzo niezłe…..miłe dla duszy…dobre dla ciał…